Rynek Infrastruktury
Paweł Rydzyński, "RynekInfrastruktury.pl": Przed kilkoma dniami postawiono spółkę zarządzającą lotniskiem Gdynia-Kosakowo w stan upadłości. Jak ta decyzja ma się do zapowiedzi odwołania od werdyktu Komisji Europejskiej, nakazującego odzyskanie od spółki 91 mln zł tytułem udzielenia niedozwolonej – zdaniem KE – pomocy publicznej?
Bogusław Stasiak, wiceprezydent Gdyni: Obie sprawy toczą się w różnych porządkach prawnych. Skarga zostanie złożona we właściwym terminie, tj. w początkach kwietnia. Tymczasem KE daje dwa miesiące na poinformowanie o krokach podjętych w celu realizacji jej decyzji, czyli odzyskania pomocy publicznej. By nie postąpić wbrew prawu, musieliśmy zatem wezwać spółkę do zapłaty, a z kolei jej prezes, zdając sobie sprawę ze zobowiązania o takiej wysokości, w zgodzie z przepisami po prostu był zmuszony złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości.
Należy zatem rozumieć, że władze Gdyni nie rezygnują z procedury odwoławczej?
Nie oznacza to, że wycofujemy się z skargi ani że pogodziliśmy się z decyzją. Po prostu zachowujemy się tak, jak nakazuje prawo. Nie mamy podstaw by rezygnować z odwołania. Nasza ocena decyzji KE nie uległa zmianie i jesteśmy zdania, że mamy duże szanse, by naszą opinię podzielił także sąd w Luksemburgu [Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – red.].
Jak kwestia postawienia spółki w stan upadłości, ma się do ewentualnego połączenia kapitałowego i „zarządczego” lotnisk w Kosakowie i Rębiechowie?
Fuzja jest tematem otwartym. Od samego początku planowaliśmy przecież, że oba lotniska będą zarządzane przez jedną spółkę i nadal sądzimy, że to najlepsze rozwiązanie.
Co w tym momencie będzie się działo z majątkiem spółki zarządzającej Kosakowem?
Zgodnie on z przepisami zostanie on zabezpieczony przez sąd. Natomiast cała wybudowana infrastruktura nie jest majątkiem spółki, lecz Skarbu Państwa.
Dziękuję za rozmowę.